Polscy przedsiębiorcy patrzą na Azję i Afrykę.

0
1289

Polskie firmy coraz odważniej radzą sobie na rynkach zagranicznych, nie tylko jako eksporterzy produktów, lecz także jako podmioty zakładające filie, oddziały i sieci dystrybucyjnych. Zdaniem Macieja Grabowskiego, byłego ministra środowiska i wiceministra finansów, a obecnie dyrektora ds. programowych Europejskiego Kongresu Finansowego, ta zmiana jakościowa wymaga większego wysiłku, ale też rodzi większe perspektywy. Konieczne jest jednak wsparcie państwa.

– Do tej pory to rynek europejski był tym głównym kierunkiem ekspansji polskich firm. Z jednej strony można powiedzieć, że eksport przez ostatnie dwadzieścia parę lat zwiększył się dwudziestokrotnie, jest to wielki wysiłek i wielki sukces polskich przedsiębiorstw – mówi agencji informacyjnej Newseria Inwestor Maciej Grabowski, dyrektor ds. programowych Europejskiego Kongresu Finansowego, były minister środowiska.– Natomiast w tej chwili przechodzimy już do nowego etapu, już nie jest czysty eksport, ale wchodzenie kapitałowe, przejmowanie firm, zakładanie nowych firm za granicą, tworzenie sieci dystrybucyjnych za granicą. To jest zdobywanie nowych rynków znacznie trudniejsze, ale też z większymi szansami na sukces w przyszłości.

Tego typu inicjatywy wydają się tym cenniejsze, że klasyczny eksport zaczyna tracić impet na rzecz importu wspieranego przez większe dochody konsumentów. Z poniedziałkowych danych NBP o bilansie płatniczym wynika, że we wrześniu saldo wymiany handlowej Polski było po raz trzeci z rzędu ujemne po 10 miesiącach salda dodatniego. To oznacza, że wymiana handlowa zacznie obciążać wzrost PKB zamiast go wspierać. Widać to po wynikach III kwartału: ze wstępnych danych GUS wynika, że polska gospodarka urosła w tym czasie jedynie o 2,5 proc. To wyraźnie mniej od oczekiwanych – i tak bardzo skromnych – 2,9 proc.

Jak podkreśla Grabowski, najważniejszy jest fakt, że zarówno po stronie przedsiębiorców, jak i po stronie administracji publicznej, która w tej chwili zaczyna proponować nowe instrumenty wsparcia, jest wola wspólnego działania.

  Polskie firmy z szansą na zdobycie azjatyckich rynków. Mogą otrzymać wsparcie na promocję podczas Expo 2025 w Osace

– Przede wszystkim podejście jest takie, żeby polskie firmy miały te same warunki konkurowania na rynkach obcych jak firmy niemieckie, francuskie czy szwedzkie. Tu nie chodzi tylko o zabezpieczenie kredytów kupieckich przy transakcjach eksportowych, lecz także o informacje. Informacja dotycząca innych rynków jest cały czas uważana przez przedsiębiorców za niewystarczającą – podkreśla Grabowski. – Chodzi o wykształcenie w naszych placówkach dyplomatycznych przekonania, że to przedsiębiorca jest tak naprawdę najważniejszym ambasadorem Polski i że trzeba współpracować z tym przedsiębiorcą, ułatwiać mu życie, ułatwiać mu wchodzenie na nowe rynki, bo każdy rynek jest inny.

Obecnie w strukturze polskiego eksportu wciąż dominuje strefa euro, a zwłaszcza Niemcy, które po sierpniu nawet umocniły swój udział do 27,4 proc. Następne w kolejności Czechy sprowadzają zaledwie jedną czwartą tej wartości. W pierwszej dziesiątce nie ma ani jednego kraju pozaeuropejskiego, a spoza Unii jest jeden: Rosja, z którą obroty i tak uległy zmniejszeniu po wprowadzeniu wzajemnych embarg. Ta sytuacja ma się jednak zmienić.

– W tej chwili rzeczywiście widać, że przede wszystkim rynki azjatyckie typu Singapur, Tajlandia, Wietnam, ale też Iran stały się bardzo tutaj wiele razy wymienianym krajem jako kraj, do którego polscy przedsiębiorcy chcą ekspandować w tym kierunku. Czy kraje Zatoki Perskiej jak najbardziej – wskazuje Grabowski. – Myślę, że jakbyśmy się spotkali za 3–4 lata, to byśmy już rozmawiali nie o tych kierunkach, tylko byśmy już mogli mówić o sukcesach polskich przedsiębiorstw na tych rynkach, które wydają się w tej chwili jeszcze dosyć egzotyczne.

Źródło: inwestor.newseria.pl